poniedziałek, 12 stycznia 2015

Ekwador - podsumowanie

Zwiedzanie Ekwadoru jest bardzo tanie. Przejazdy od Guayaquil do granicy z Kolumbią (łącznie z taksówką do granicy) kosztowały nas około 30$. Zwykle nie kupuje się biletu na autobus, czy to miejscowy, czy dalekobieżny. W autobusie, poza kierowcą, jest zazwyczaj jeszcze jedna osoba która, gdy tylko autobus ruszy, zbiera pieniądze za przejazd. Są wyjątki - w naszym przypadku to był bilet z Guayaquil do Cuenca, z Baños do Quito i z Ibarra do Tulcan.
Noclegi - średnio około 20$ za pokój/ noc. Jedzenie - można iść do restauacji i zapłacić kilkanaście dolarów, ale po co. Śniadanie na bogato, czyli jajecznica, kawa, kanapka z serem, świeży sok, to koszt około 2-2,5$, ale w Quito udało mi się zjeść takie śniadanko nawet za 1,75$. Jedzenie na ulicy - empanady, ziemniaczki pieczone z parówką - 1$. Można więc przeżyć za przysłowiowe grosze, bynajmniej nie głodując. 
Zauważyłam, że w Ekwadorze ziemniak pod wszelką postacią, a zwłaszcza frytek, to potrawa narodowa. Można więc zjeść salchi papa (frytki z parówką), papi huevo (frytki z jajkiem sadzonym),  salchi mixta (frytki z parówką i z jakimś bitym cienko mięsem), papas con pollo asado (frytki ze smażonym kurczakiem). Jest też ceviche, czyli surowa marynowana ryba, i ceviche w wersji z krewetkami, ale nie miałam okazji próbować.
Ludzie - przemili. Zawsze, kiedy tylko pytaliśmy o drogę, wskazywali nam przy okazji te okolice, w które nie mamy się zapuszczać, bo niebezpiecznie. Kiedy robiłam zdjęcia, mówili, żebym mocno trzymała aparat, bo niebezpiecznie, kiedy pisałam na tablecie w miejscu, gdzie można było połączyć się z internetem, mówili, żebym tak z nim nie siedziała, bo niebezpiecznie, żebym lepiej trzymała swoją torbę, najlepiej z przodu kurczowo ją obejmując, bo niebezpiecznie. I nic niebezpiecznego się nie stało. Jeśli wszyscy w Ekwadorze są tacy, to naprawdę nie mam pojęcia, jak może być tam niebezpiecznie. Chodziłam sama po zmroku po Quito, Cuenca, Baños - nic się nie stało. Wiadomo, że nie zapuszczałam się w podejrzane uliczki, ale ta zasada obowiązuje wszędzie.
W Ekwadorze też używają Messengera i Vibera. Kto ma i używa, ten wie, o czym piszę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz