Bilety na samoloty kupione, hotele zarezerwowane - w każdym razie te na pierwsze dni.
Przylot do Guayaquil w Ekwadorze planowany jest na godz. 23.10. Troszkę późno, ale są taksówki ze stałą taryfą 5$ z lotniska do centrum, które zamawia się już w hali przylotów. Tyle zdążyłam ustalić.
Mam zarezerwowany pokój w hostelu Jeshua za całe 50$ za dwie noce.
Oferują też transfer z/na lotnisko. Jako że po zrobieniu rezerwacji uprzejmie do mnie napisali z uprzejmą prośbą, abym udzieliła im informacji o przybliżonej godzinie przybycia, równie uprzejmie zapytałam, czy mogliby po mnie przyjechać na lotnisko. Jest tu tylko drobny problem - mój planowany przylot przypada na 1 stycznia. Tak więc dowiedziałam się, że w tym dniu to raczej nie, nie, nie, niekoniecznie. Ale oczywiście są taksówki.
Jednak po długim namyśle, następnego dnia napisali, że już zrobili rekonesans i w dniu 1 stycznia mogą mnie spotkać spore komplikacje ze zdobyciem taksówki. Wobec tego uznali, że jednak ktoś po mnie przyjedzie na lotnisko, przy czym cena już uległa lekkiej modyfikacji - za 15$. Muszę dodać, że odległość pomiędzy lotniskiem i hostelem to jakieś może w porywach 8 km.
Brać? Negocjować? Liczyć na łut szczęścia? Czy też przyjąć, że jeszcze mnie tam nie ma, a już próbują naciągnąć białasa? ;)
Brać :) bo negocjacje mogą nic nie dać, a na piechotę z bagażem to zbyt daleko.
OdpowiedzUsuń