Metro w Nowym Jorku, wiadomo - niesamowicie rozbudowane.
Trzeba pamiętać, że Nowy Jork to nie tylko Manhattan. Jest jeszcze Brooklyn, Queens, niesławny Bronx, a każda z tych dzielnic to jakby odrębne, absolutnie różniące się od siebie miasta. Nawet poszczególne części tych dzielnic mają zupełnie różny charakter. Na Manhattanie Financial District to zupełnie inna opowieść niż Chinatown czy Little Italy, choć dzieli je zaledwie kilka przecznic. Nie wspominając o Harlemie w północnej części wyspy. Greenpoint na Brooklynie jest zupełnie inny od Brooklyn Heights. Pisząc to utwierdzam się w przekonaniu, jak mało Nowego Jorku zobaczyłam.
Ważne jest to, że wszystkie dzielnice łączy gęsta sieć linii metra. I nieistotne, że Manhattan jest oddzielony od pozostałych dzielnic sporą East River.
Nowojorski subway to tak naprawdę miasto w mieście, a właściwie pod miastem, gdzie przewijają się strumienie ludzi. W odczuciu niektórych przyjezdnych jest przerażające, odstraszające, niebezpieczne. Zejście do stacji metra wąskimi, ciemnymi schodkami może kojarzyć się z podejmowaniem sporego ryzyka na własną rękę. Bo schodki do metra w znacznej mierze takie właśnie robą wrażenie. Nie wszystkie wejścia są oświetlone całą gamą świateł wszelkich jak to na Times Square. Prawda jest taka, że chyba jest to jedyna stacja tak jaskrawie oznaczona. Zwykle to wąskie schodki w czarną, niepewną otchłań.
Są stacje kompletnie opustoszałe, jak Jefferson Street Station, przy Bushwick Collective, gdzie mogłabym zniknąć bez śladu i świadków.
I pewnie jest jeszcze sporo takich stacji. Natomiast najbardziej tłoczno jest oczywiście na stacjach przesiadkowych. Tam też kwitnie życie rozrywkowe - można posłuchać jazzu, funk, rocka. Zwłaszcza na Union Square i oczywiście na krzykliwym Times Square - oba te miejsca tętnią równie intensywnym życiem na powierzchni, jak i pod ziemią.
Szerokiego wachlarzu rozrywki i emocji można też doświadczyć w samych pociągach. Miałam szansę obejrzeć pokazy akrobatyczne dwóch czarnych chłopaków, którzy przy muzyce płynącej nie wiadomo skąd zawijali się na rurach w rozmaitych konfiguracjach. Wysłuchałam arii operowej wyśpiewanej naprawdę nieźle przez być może (bo kto to wie...) niewidomego chłopaka, pieśni kościelnej zaprezentowanej przez jakąś zakochaną parę z gitarą, modlitw, błogosławieństw urojonych świętych i czarów jeszcze bardziej urojonych magów. Dla każdego coś miłego.
W pociągach, na kilku metrach kwadratowych wagonów widać też to, z czego słynie Nowy Jork - niezwykłą mieszankę kulturową. Ludzi chyba wszystkich możliwych ras, rozmawiających nie tylko po angielsku, ale po rosyjsku, chińsku, hiszpańsku. Na Manhattanie dochodzą jeszcze liczne języki europejskie olbrzymiej rzeszy turystów. Ludzie, czytają książki, słuchają muzyki, przeglądają prasę, sprawdzają nerwowo na mapie, na której stacji muszą wysiąść. A to w sumie dość skomplikowane, przynajmniej na samym początku zaprzyjaźniania się z nowojorskim metrem. Bo niektóre pociągi stają na każdej stacji, inne te stacje pomijają, bo to linie przyspieszone. Trzeba wiedzieć, że białe kropki to stacje ekspresowe, a czarne, to mniejsze stacje, gdzie nie każdy pociąg się zatrzymuje. W sumie wszystko wynika z mapy połączeń w aplikacji MTA, czyli metra w Nowym Jorku.
Niektóre stacje cudnie nawiązują do pobliskich miejsc: niesamowite mozaiki na ścianach stacji przy Muzeum Historii Naturalnej - słonie, papugi i inne stworzenia; w Harlemie mozaiki czarnego bandu jazzowego.
Jestem ogólnie wielką fanką metra jako środka transportu miejskiego. Metro w Nowym Jorku, kiedy byłam tam pierwszy raz, nie zachwyciło mnie i miałam dokładnie takie odczucia, jakie opisałam wyżej - strach przed czarną otchłanią wąskich schodków. Korzystając już z tego środka w Barcelonie, Kuala Lumpur, nie wspominając o wymuskanym i wypucowanym Singapurze, nowojorski subway początkowo wręcz mnie przerażał.
Pierwsza linia powstała na początku XX w. i jakkolwiek oczywiście pociągi, torowiska są modernizowane, konserwowane, to same stacje, nie sądzę, aby były odnawiane. Ale to jest właśnie urok i charakter nowojorskich podziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz