poniedziałek, 5 marca 2018

Powitanie na Jawie

Nie udało mi się skończyć opowieści ze Sri Lanki i opisać wyjazdu z Kuby, już trzeba trzeba zacząć opowieść z Indonezji. Zwłaszcza dla tych, którzy nie są zalogowani na Facebooku i do szczęścia im tego nie potrzeba. Najprościej skopiuję to, co napisalam na fb.
Jestem. Na dzień dobry skasowali mnie 35 dolarów za wizę bez mrugnięcia okiem, gdy tymczasem Polska jest na bardzo długiej liście krajów, które mają darmowy wjazd na okres 30 dni. Na szczęście po wypytaniu właściwej osoby, bo na taką trudno trafić, według niektórych z obsługi lotniska słusznie zapłaciłam, okazało się, że nie muszę nawet wypełniać karty wjazdowej, a co dopiero płacić za wizę. Pieniądze odzyskałam również bez mrugnięcia okiem.
Kolejnym zadaniem było odzyskanie pieniędzy za stracony lot. Dla niewtajemniczonych: w piątek przysłali mi maila, że lot z Jakarty do Yogyakarty przesunięto za 19.35 na 15.50. Problem był to tym, że o 15.50 przyleciałam z Doha. Możliwość załatwienia sprawy tylko telefonicznie. Ale na miejscu też zbyt długo nie musiałam tłumaczyć. Pieniądze odzyskane. Co następne???
Po odzyskaniu pieniędzy na Terminalu 2, musiałam się dostać na T1. Przekonałam się, jak duże to lotnisko w Jakarcie - przedostanie się z T2 na T1 to 20 minutowa wycieczka autobusem.
T1 to loty tylko krajowe i chyba tylko liniami Lion Air. Kupiłam bilet na lot o 19.50, ale nie było co się przywiązywać i liczyć, że to godzina właściwa. Na tablicy odlotów bowiem ten sam lot był o 20.20 i nadal był oznaczony jako planowy. Na T1 nie ma bramek, jakie znamy z lotnisk - owszem, są oznaczone wejścia, ale wpuszczanie na pokład polegało na tym, że przyszedł malutki Azjata, krzyknął „Yogyakarta”, stanął w drzwiach i odrywał kuponiki z kart pokładowych. Nikt specjalnie nie sprawdzał, czy wsiadam do właściwego samolotu, tylko pan przy wejściu na pokład upewniał się, czy pasażerowie wybierają właściwy lot powtarzając pytająco „Yogya”.
Czego się nauczyłam po lotniskowych przygodach? Że na odprawę osobistą nie staje się w byle kolejce - Jawa to wyspa muzułmańska, więc panie na lewo, panowie na prawo. I że samoloty w Indonezji są jednym z podstawowych środków transportu, tanie jak barszcz, można kupić bilet z marszu za śmieszne pieniądze (ja zapłaciłam 85 zł łącznie z bagażem rejestrowanym do 20kg). W końcu kraj położony na 17000 wysp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz