piątek, 4 marca 2022

Guatapé

To malutkie miasteczko znajduje się 80 km na wschód od Medellin. A chciałam tam pojechać, żeby przede wszystkim zobaczyć widok z Piedra de Peñol, dziwnego monolitu, na którego pionowej ścianie wybudowane zostały schody, dokładnie 675, a na szczycie - tarasy widokowe. Widok rozpościera się na zbiornik, jezioro (z Wikipedii wynika, że nie jest to zbiornik naturalny, choć trudno mi w to uwierzyć), którego kształt przypomina trochę liść z poszarpanymi brzegami. Nie miałam może widoku idealnego, bo było trochę chmur, a w świetle słonecznym wody jeziora mają piękny zielony kolor, ale i tak z przyjemnością chłonęłam widoki.
Samo Guatapé jest ładnym miasteczkiem, miejscami wymuskanym, miejscami zapuszczonym. Ale za każdym razem, gdy jakieś miejsce zostaje zdominowane przez turystykę, odnoszę wrażenie, że zostaje obdarte ze swojej autentyczności. Zamiast zwykłych sklepów, sklepy - jeden obok drugiego - z pamiątkami. Zamiast typowych kolumbijskich knajpek, restauracje na styl europejski z mocno europejskimi cenami.
To, co odróżnia Guatapé od Jerico czy Jardin, które są do siebie trochę jednak podobne, to fasady budynków, które są równie kolorowe,ale dodatkowo ich dolne części są trójwymiarowe, a obrazki nawiązują do samego miejsca (bo to szewc, piekarz albo knajpa z bilardem) albo są odzwierciedleniem zamiłowań właścicieli. Albo zwyczajnie stanowią zwykłą ozdobę bez jakichkolwiek konotacji.
Żeby zrobić zdjęcia, najlepiej wyjść przed 8 rano. Miasteczko, przynajmniej jego turystyczne oblicze, jeszcze śpi, ludzi brak
Spędziłam tu tylko jeden dzień i musiałam wrócić do Medellin, bo czekał mnie lot wreszcie na gorące wybrzeże karaibskie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz