Bogota nie zachwyca. Nie wiem, czy można się w tym mieście zakochać, lubić tutaj mieszkać. Jestem tu drugi raz i drugi raz stwierdzam, że jeden lub dwa dni w zupełności wystarczą. Miasto jest położone na wysokości mniej więcej 2600 m.n.p.m., czyli wyżej niż nasze polskie Rysy. Dlatego pogoda jest tu taka sobie, tzn. jeżeli sięga 20 stopni, to jest już bardzo ciepło. Około godziny 18 ja przynajmniej zaczęłam nerwowo szukać puchowej kurtki.
Bogota zabija betonem, znikomą ilością zieleni, zakorkowanymi, śmierdzącymi spalinami ulicami i kompletnym chaosem architektonicznym, który nie ma żadnego uroku. Jedyne, co zachwyca, to murale, które zresztą są powszechnym zjawiskiem w Kolumbii i Ekwadorze.
Warto tutaj pójść do Muzeum Złota, które jest naprawdę imponujące i wjechać kolejką na wzgórze Monseratte (3152 m.n.p.m.), gdzie znajduje się sanktuarium tutejszej Czarnej Madonny i można też podziwiać miasto z góry. Bo wtedy przynajmniej robi wrażenie... Podobno jeszcze interesujące jest Muzeum Botero, czyli poświęcone dziełom pana Fernando Botero, którego rzeźby można zobaczyć np. w starym mieście ww Cartagenie albo w Medellin. Są tam też obrazy Moneta, Picassa czy Salvadora Dali, więc postaram się wybrać przed powrotem do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz