poniedziałek, 16 listopada 2015

Morawy Południowe - Wzgórza Palavskie

Na północ od Mikulova rozciągają się Wzgórza Palavskie. Stąd nazwa wielkiego święta wina, które odbywa się w Mikulovie co roku w drugi weekend września - Pálavské vinobraní. Na rowerze jeździ się tam wyjątkowo przyjemnie - asfaltową drogą wijącą się wśród wzgórz, na których w dużej mierze rozciągają się winnice. Ruch samochodowy na szczęście jest bardzo niewielki. 
 






Co jakiś czas mija się mikro miejscowości, gdzie w prywatnych winnicach można sobie degustować winko. Zatrzymałam się w Pernie, w takiej właśnie małej piwniczce prowadzonej przez jakiegoś dziadka, który, jak tylko się zatrzymałam, zaprosił na popróbowanie. Cóż, odmówić ciężko ;) Tak więc testowałam wszystkie możliwe rodzaje wina, choć nie powiem, żeby wszystkie były smaczne. W międzyczasie dołączyli jeszcze jacyś Czesi, którzy - jak się okazało - byli z Czeskiego Cieszyna. Łatwo się więc domyślić, że rozmowę, jeszcze na dodatek zakrapianą winkiem, miło się prowadziło... U dziadka kupiłam z uprzejmości zielone wino, które ze wszystkich próbowanych najbardziej przypadło mi do gustu. Później okazało się jednak, że smak tego w butelce bardzo daleko odbiega od tego, które degustowałam u dziadka.
Mekką winnic palavskich jest Pavlov - miejscowość mała, ale winnica co trzeci dom.
 






 
 
Wzgórza Palavskie kończą się zbiornikami wodnymi Nowe Młyny, wzdłuż których koczują w sporej liczbie wędkarze. Sądząc po rozbitych namiotach, nie przesiadywali tam raczej tylko za dnia.
Jest to też miejsce, gdzie sporo Czechów przyjeżdża spędzić  choćby kilka dni na odpoczynek nad wodą - wynajmują pokoje albo - co chyba bardziej w tym miejscu popularne - stacjonują w domkach kampingowych.
 





Strachocin, Strachotin - co za różnica ;)
 

 I tak miło minął kolejny, upalny dzień na Morawach.